POD OKUPACJĄ

1939–1941

Organizacje małego sabotażu

Z artykułu wstępnego pt. Mały sabotaż w “Biuletynie Informacyjnym”:

Kierownictwo wojskowe kraju oraz wszystkie ugrupowania polityczne zajmują jednolite stanowisko w stosunku do walki z okupantem: w obecnych warunkach i w obecnym czasie niewskazana jest zarówno akcja powstańcza, jak i sabotaż o charakterze wojskowym. Osiągnięty obecnie z tego rodzaju akcji zysk — nie pokryłby nawet w części ofiar, jakie by spadły za tę akcję na społeczeństwo. Są jednak pewne formy sabotażu, w chwili obecnej nie tylko dopuszczalne, ale nawet nakazane. Każdy z nas — mężczyźni, kobiety, młodzież, zorganizowani, chodzący luzem — każdy z nas musi wziąć czynny udział w tej akcji małego sabotażu. Sabotażu, który nie narazi nikogo na szkody, a jednocześnie utrudni wybitnie codzienne życie okupanta. Oto przykłady «małego» sabotażu. 1. Przeciąganie czasu pracy wykonywanej na zlecenie okupanta w swoim zawodzie, 2. Różne «pomyłki» zrobione w robotach zleconych przez Niemców, 3. Fałszywe informowanie Niemców pytających o drogę (tracą benzynę i czas), 4. Odpowiadanie «nie rozumiem» na wszelkie próby nawiązania kontaktu, nieprzyjmowanie żadnych usług niemieckich, np. w pociągach, tramwajach (wytwarza poczucie nieżyczliwości, wrogości), 5. Lekceważenie wszelkich rozporządzeń niemieckich, niedbałe ich wykonanie, odkładanie na ostatnią chwilę etc., 6. Różnego rodzaju «psie figle» (anonimowy donos do Gestapo na jakiegoś gorliwego Volksdeutscha, przylepienie na słupie reklamowym lub na «niczyim» parkanie antyniemieckiego wiersza, aforyzmu, dowcipu). Chwila skupienia pozwoli każdemu z nas rozszerzać i uzupełniać podane tutaj przykłady coraz nowymi pomysłami. Jasnym jest, że masowe i codzienne stosowanie «małego» sabotażu uczyni pobyt nieprzyjaciela na terenie okupowanym uciążliwym i przykrym . «Mały» sabotaż otwiera perspektywę dla codziennej, patriotycznej aktywności każdego z nas. Zaspokaja jakby potrzebę serca, dręczonego musem obecnej bierności wojskowej. Ważnym jest tylko, aby rzecz nie ograniczyła się do chwilowego zapału i rozmów w patriotycznych gronach. Ważna jest codzienna i powszechna realizacja sabotażu.

“Biuletyn Informacyjny”, z 1 listopada 1940, cyt. za: Władysław Bartoszewski, Organizacja Małego Sabotażu „Wawer” w Warszawie (1940-1944), Warszawa 1966.
Zbiory Repozytorium Cyfrowego Instytutów Naukowych, sygnatura: IH PAN, sygn. A.238/10.

Maria Straszewska:

Pochłonęła mnie fascynująca robota. Słynny “Kamyk” [Aleksander Kamiński ps. “Kamyk”] – komendant harcerskiej szkoły instruktorskiej, wciągnął mnie do redagowania i kolportażu powstałej z jego inicjatywy gazetki – “Biuletynu Informacyjnego”. […]

Za zgodą “Meci” jej mieszkanie stało się “lokalem”. Najpierw rozprowadzało się stamtąd paczki leków i materiałów opatrunkowych wykradanych ze Szpitala Ujazdowskiego, zajętego przez Niemców. Hoża stała się też punktem kontaktowym “Kuźnicy” i miejscem moich spotkań z “Kamykiem”. W przemyślanej skrytce ukrywało się archiwum “Biuletynu”. Na Hożej zawiązał się komplet tajnej polonistyki. Tam też przygotowaliśmy pierwszą akcję małego sabotażu i po jej wykonaniu 5 grudnia 1940 omawialiśmy przebieg [tłuczenie szyb wystawowych zakładów fotograficznych, które pokazywały fotografie niemieckich żołnierzy]. Akcji tej, pod komendą “Kamyka”, dokonała nasza czwórka z kierownictwa “Kuźnicy”: “Antoś”, “Leszek”, Józef Piątkowski i ja. Zapoczątkowała ona powstanie Organizacji Małego Sabotażu “Wawer”.

Maria Straszewska, Front “Kamyka”, “Karta” nr 83/2015.

W tekście Kotwica w “Biuletynie Informacyjnym”:

Już od miesiąca na murach Warszawy rysowany jest znak kotwicy. Rysunek kotwicy jest robiony tak, że jego górna część tworzy literę P zaś część dolna literę W. Pewna ilość napisów objaśnia, że znak kotwicy jest znakiem Polski Walczącej. Zapoczątkowany być może przez jakiś zespół — znak ten stał się już własnością powszechną. Co dzień ścierany z murów pojawia się na tych murach na nowo, rysowany przez nieznane tysiące rąk. Są ulice gdzie znaków jest mniej, ale są i takie, gdzie widzi się je na każdym domu, na każdej latarni, na chodnikach. […] Nie umiemy wytłumaczyć popularności tego znaku. Być może działa tu chęć pokazania wrogowi, że mimo wszystko nie złamał naszego ducha, że jesteśmy, że czekamy tylko na dogodną chwilę. Może na wyobraźnię rysowników działa symbolika kotwicy — znaku nadziei oraz niezawodności. A może tylko przekorna chęć zagłuszenia wrogiej swastyki własnym polskim znakiem? Tak czy inaczej — znak kotwicy opanował stolicę i jest prawdopodobne, że rozpowszechni się po całym kraju. Niech idzie w świat, niech niepokoi wroga, niech świadczy, że Polska Walcząca żyje i czuwa.

“Biuletyn Informacyjny” nr 15/119, z 16 kwietnia 1942, Władysław Bartoszewski, Organizacja Małego Sabotażu „Wawer” w Warszawie (1940-1944), Warszawa 1966.
Zbiory Repozytorium Cyfrowego Instytutów Naukowych, sygnatura: IH PAN, sygn. A.238/10.

W raporcie BiP do Komendanta Okręgu Warszawskiego AK za miesiąc kwiecień 1942 r.:

Przez dwa tygodnie prowadzono akcję rysowania (kredą, farbą) znaku Polski Walczącej — kotwicy. Akcja powyższa wypadła dobrze. Ulica spontanicznie współdziałała w rysowaniu kotwic. W dwóch dzielnicach rozwieszono transparenty ze znakiem kotwicy.

Cyt. za: Władysław Bartoszewski, Organizacja Małego Sabotażu „Wawer” w Warszawie (1940-1944), Warszawa 1966.
Zbiory Repozytorium Cyfrowego Instytutów Naukowych, sygnatura: IH PAN, sygn. A.238/10.

Maria Straszewska:

Za jednym z wypalonych budynków Politechniki Warszawskiej niespodziewanie zaczynał się ogród. […] Żeby dostać się do Hani [Anna Smoleńska, ps. “Hania”, trzeba było przeleźć przez szeleszczące grochowiny i koło tych wybujałych słoneczników, które – jak szorstkimi jęzorami – lizały liśćmi po twarzy. […]

To ja wciągnęłam “Hanię” jako kolporterkę i moją łączniczkę do BIP-u. Zwróciła moją uwagę na kursie łączności, który prowadziłam. Później przekazałam ją do małego sabotażu, do organizacji “Wawer”. To zespół jej dziewcząt, harcerek z Ochoty, we wszystkie rocznice narodowe składał kwiaty pod pomnikiem Sapera, tuż koło niemieckich koszar.

I to właśnie “Hania” pomogła nam zorganizować, ogłoszony w “Biuletynie Informacyjnym” konkurs na znak Polski Walczącej. Z wielu nadesłanych projektów sąd konkursowy wybrał “kotwicę”, kompozycję liter PW, znak, który w ślad za Warszawą (malowali ją na murach specjalnymi pisakami “Wawerczycy”) pojawił się w całym kraju. […]

Maria Straszewska, Front “Kamyka”, “Karta” nr 83/2015.

K. Kowalski, Komendant “Wawra” do Wawerczyka [Aleksandrowicza]:

Wasz przełożony zameldował mi, że jesteście tym członkiem Organizacji, który już ponad rok pełni służbę w szeregach „Wawra”.

W obecnym okresie wzmożonej czujności okupanta i zaostrzenia represyj – długa seria akcyj wawerskich, wykonanych przeważnie na ulicach, jest dowodem dużego poczucia służby, świadectwem wytrwałości i odwagi.

Pragnę Wam tego, w dniu Święta Żołnierza, powinszować.

Warszawa, 15 sierpnia 1943
Druk ulotny, [Wawerczyk], Warszawa 1943
Zbiory Biblioteki Narodowej, sygnatura: 639986 III 153.

Komendant Główny „Wawra” w piśmie z 13 stycznia 1944 do Komendanta Okręgu Południe „J. Grabowskiego” w związku z wycofaniem oddziałów Szarych Szeregów z „Wawra”:

1. Historia Wawra, jego duch, rozmach pracy, oraz ciągle żywa inicjatywa — są nierozdzielnie związane z wkładem młodzieży SS w naszą wspólną pracę;

2. Wśród najwybitniejszych wyczynów Wawra lwią część zajmują ofiarne, brawurowe, wzorowo pomyślane i opracowane prace jednostek i zespołów z SS.

Cyt. za: Władysław Bartoszewski, Organizacja Małego Sabotażu „Wawer” w Warszawie (1940-1944), Warszawa 1966.
Zbiory Repozytorium Cyfrowego Instytutów Naukowych, sygnatura: IH PAN, sygn. A.238/10.