POD OKUPACJĄ

1939–1941

Organizacje oświatowe

Tajna Organizacja Nauczycielska

Honorata Skrzypek-Dołowa:

Elementem ruchu oporu było tajne nauczanie organizowane przez tajną Powiatową Komisję Oświaty i Kultury w Nisku. Na naszym terenie [Ulanów] jesienią 1942 r. tajne nauczanie dla dzieci zaufanych rodziców zorganizował […] Kazimierz Rup. Nasza grupa liczyła 4 osoby: Tadeusz Machajski, Stanisław Rup, Stanisław Białek i ja. Zaczęliśmy naukę z zakresu pierwszej klasy gimnazjum w mieszkaniu państwa Rupów według przedwojennego programu. Na lekcje przychodziliśmy pojedynczo, aby nie wzbudzić czyjegoś podejrzenia. Podręczniki, mapy i różne przybory dostarczał nam nasz profesor. Po lekcjach musiało być dobrze schowane, bo obawiano się kontroli. Pamiętam, że na lekcję geografii pan Rup wyjmował mapę z pieca. Pani Maria Rup (żona Kazimierza – nauczycielka) podczas lekcji dokładnie obserwowała teren koło domu, drogę i szosę. Po naszym odejściu sprzątała mieszkanie i nigdy nie dała nam odczuć, że brudzimy. Butów nie zdejmowaliśmy, bo np. w zimie w razie zagrożenia musielibyśmy uciekać boso po śniegu. […]

[…] Chodząc na lekcje trzeba było zachować szczególną ostrożność. Książki nosiliśmy przeważnie pod ubraniem. […] Obok pokoju w którym uczyliśmy się był pokój z przedmiotami do zabawy. Gdyby przyszli Niemcy to mieliśmy tam przejść i mówić, że przyszliśmy do Staszka (syna państwa Rupów) aby się pobawić. […]

Cyt. za: Tajne nauczanie w latach drugiej wojny światowej na terenie Ulanowa, Wólki Tanewskiej i Kurzyny. Wspomnienia, red. Tadeusz Machajski, Nisko 2015.

Aniela Pigoń:

[…] Gdy tylko uruchomiono połączenia kolejowe, ruszyłam 17 października [1939] do Poznania. […]

Poznania nie dławiła jeszcze łapa gestapo, jakkolwiek różne brzemienne w skutkach akcje już przygotowywano. Do takich, między innymi, należała na przełomie października i listopada podstępna rejestracja nauczycielstwa poznańskiego, rzekomo dla zorganizowania nauki w szkołach. Nauczycielstwo, jak zawsze gotowe do pracy, zgłaszało się tłumnie w budynku byłego Kuratorium, gdzie władzę dzierżył były dyrektor Gimnazjum im. Schillera w Poznaniu – Vogt. […] Wówczas to zrodziła się buntownicza myśl, by uczyć dzieci poza „organizującą się” szkołą.

Do przygotowań przystąpiłyśmy zaraz z współmieszkanką, hm. (mgr) Marią Mąkówną, gromadząc podręczniki, których było jeszcze pod dostatkiem. Jak się niebawem okazało, całe nasze grono harcerek-nauczycielek, które wejdą w orbitę mych wspomnień, gorliwie gromadziło podręczniki. […]

Udało nam się zebrać po kilka kompletów dla poszczególnych klas szkoły podstawowej. Program miałam własny, należało przystąpić do wyławiania dzieci.

Tymczasem władzę przejęło gestapo i ruszyła fala wywozu Polaków, kolejno całymi ulicami. Mieszkaliśmy jak na wulkanie siedząc na walizkach i tłumokach. Z mieszkań opróżnionych furkotały masowo polskie książki na śmietniki. Rosły ich sterty, wnet dalszym zarządzeniem okupanta wywożone na makulaturę. […]

Wreszcie i na naszą ulicę padł wyrok wywozu, ale tu już był zorganizowany opór. […] Trzy dni wcześniej wiedziałyśmy, że wywóz nastąpi. Upatrzony pokoik był już gotowy, przenosiło się cichcem książki i osobiste rzeczy, a 8 marca 1940 r. z wybiciem godziny policyjnej umknęłam z mieszkania, by po 10-ciu minutach widzieć przez szparę ze strychu nakładanie pieczęci na drzwi mego mieszkania. O zmroku dnia następnego przeprowadziłyśmy się do upatrzonego pokoiku, zwanego później przez wszystkich „dziuplą”. Był to pokój przerobiony ze strychowej pralni z osobnym, tak zwanym niezależnym, wejściem. […]

Zatarłszy na razie ślad za sobą, rozpoczęłyśmy nauczanie dzieci. W początkach były to tylko dzieci znajomych, przeważnie stróżów domów czynszowych, bo tych fala wywozu nie objęła. […] Wkrótce liczba kandydatów do nauki znacznie wzrosła […].

Przez rok 1940/1941 uczyłam równocześnie 15-cioro dzieci, każde z osobna, biegając do nich od domu do domu, głównie w śródmieściu i na Łazarzu. Dzieci z przeludnionych mieszkań przychodziły na lekcje do „dziupli”. W domu tym – poza stróżem, mieszkały tylko bezdzietne rodziny niemieckie i cała ulica była w wyłącznym posiadaniu Niemców, nietrudno więc określić stopień niebezpieczeństwa dla dwu polskich nauczycielek, mieszkających na strychu, do których przychodziły dzieci. […]

Cyt. za: Harcerki 1939-1945. Relacje – pamiętniki, wybór i oprac. Krystyna Wyczańska, współpraca Zofia Florczak, Danuta Januszajtis-Połeciowa, Anna Szolc, Warszawa 1985.