POD ZABORAMI

1795–1914

Towarzystwa sportowe

Warszawskie Towarzystwo Cyklistów

Z Kroniki Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów:

[…] Zachowanie się tłumu, nazwy: wariat i lucyper, którymi nas obdarzają – było to jeszcze przeszkodą najmniejszą. Gorszy był o wiele przesąd w warstwach inteligentnych zakorzeniony o niewłaściwości naszego sportu dla ludzi poważnych wiekiem i stanowiskiem.

Nowość sportu, obawa śmieszności i oglądanie się za opinią – powstrzymywało wielu. Dziś jednak ten przesąd runął, pogrzebany na zawsze pod wpływem nowych pojęć i poglądów. Widzimy bowiem wśród kolegów spory zastęp ludzi starszych, a nawet włosy siwizną przyprószone nie są rzadkością w kole cyklistów i to nam dowodzi, że wiek w naszym sporcie przeszkodą nie jest. Widzimy dalej ludzi pracy naukowej, przedstawicieli świata uczonego, finansowego, sądownictwa itp. A już najwięcej z nas cieszy zapał do sportu wyraźnie objawiony w drużynie Eskulapa, bo to już najlepiej usuwa wszelkie wątpliwości zdrowotno-higieniczne przez nieprzyjaciół sportu często wygłaszane. Lekarzy mamy już w Towarzystwie 20 i to sportsmenów zawołanych, fanatyków cykla.

1892
Cyt. za: Cykliści. Sympatycy, pasjonaci, mistrzowie 1886–1939, koncepcja i oprac. Aleksandra Janiszewska, Joanna Łuba-Wróblewska, Warszawa 2010.

Z Kroniki Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów:

Car rosyjski Mikołaj II przybył do Warszawy [w 1897 roku]. Z urzędu i obowiązku poddanych było witać cara, delegacje zrzeszeń i stowarzyszeń witały panującego na trasie przejazdu orszaku carskiego (oczywiście nie z własnej inicjatywy i woli). Delegacja Towarzystwa Cyklistów na czele z Wacławem Gąsiorowskim zajęła miejsce na Krakowskim Przedmieściu, na wprost Kościoła św. Krzyża. Gdy powóz z carem zbliżał się do miejsca delegacji i towarzystwa, wówczas to Wacław Gąsiorowski wyjął spod płaszcza sztandar, umieścił na drzewcu… Pochylił sztandar przed carem – było to powitanie głowy panującego w państwie rosyjskim.

Car spojrzał, zawahał się i zasalutował. Prawo zwyczajowe domu Romanowych – carów Rosji – zapewniało wszelaką nietykalność wszelkim rzeczom, na które łaskawie spojrzał lub uhonorował je car rosyjski. […] Sztandar został zalegalizowany.

Cyt. za: Cykliści. Sympatycy, pasjonaci, mistrzowie 1886–1939, koncepcja i oprac.: Aleksandra Janiszewska, Joanna Łuba-Wróblewska, Warszawa 2010

Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie

W ulotce Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego Odezwa:

Każdy wioślarz, uprawiający sport wioślarski już to dla zdrowia, już to dla sprawności sportowej nie powinien w ciągu długich miesięcy zimowych prowadzić życia bezczynnego fizycznie. Raptowne zaniechanie pracy mięśniowej ujemnie wpływa na sprawność organizmu. Ćwiczenia gimnastyczne w naszym Towarzystwie prowadzone są systematycznie, racjonalnie i zgodnie z wymaganiami higieny, co sprawia, że nasze Koło Gimnastyczne w ciągu swej dziesięcioletniej działalności ani na krok nie zeszło z drogi postępu i rozwoju.

1913
Cyt. za: Wodniacy. Pasjonaci wioślarstwa 1878–1939, koncepcja: Aleksandra Janiszewska, kwerendy, wybór i oprac.: Agnieszka Kaczmarska, Warszawa 2011.

Akademicki Związek Sportowy

Walery Goetel:

Uzyskawszy pozwolenie ówczesnego rektora UJ i małą salkę Wydziału Teologii UJ na parterze gmachu przy ul. Gołębiej, zwołaliśmy wiec akademicki w celu założenia akademickiej organizacji sportowej. Na zebranie to, pomimo wielu ręcznie przez nas pisanych afiszy, nie przyszło tyle osób, ile byśmy sobie życzyli. Nastrój był charakterystyczny dla późniejszego sposobu pracy Akademickiego Związku Sportowego, w którym chcieliśmy pracować energicznie, szybko i skutecznie. Prezydium wiecu pod przewodnictwem Wacława Majewskiego udzieliło mi głosu (byłem wtedy na II roku Wydziału Filozofii – specjalizacja geologia) i wygłosiłem referat ideologiczny i organizacyjny, w którym – jak pamiętam – była mowa o helleńskim ideale życia, pięknie ciała i duszy i o sporcie, który w osiągnięciu tego celu dopomaga. Nie obeszło się przy tym bez ostrej krytyki zaniedbania jakiegokolwiek wychowania fizycznego, nie mówiąc już o sporcie, na uniwersytecie i zjadliwych przycinków pod adresem „zgniłków”, których kilku wyblakłych i ćmiących papierosy siedziało na sali, oraz ostrego wypadu przeciwko trybowi życia ówczesnych studentów, których znaczna część siedziała po kawiarniach, a za sport uważała grę w bilard. Również i to zebranie nie doprowadziło do zamierzonego celu. Dopiero trzecie zebranie założycielskie, które odbyło się 15 maja 1909 r. o godz. 17.00 w sali 36 na I piętrze Collegium Novum, okazało się skuteczne.

Cyt. za: Halina Hanusz, Bartłomiej Korpak, 100 lat Akademickiego Związku Sportowego, Warszawa 2014.

Jan Gadomski: 

Na wiosnę najmilsza była przystań, łodzie, wiosła, Wisła, zieleniące się podkrakowskie łąki, cudowna pogoda. Sekcja wioślarska powstała w 1911 r., w dwa lata po narciarskiej. Liczyła zaledwie paru członków. Największe osiągnięcie pierwszych miesięcy – teren, jaki otrzymaliśmy od magistratu miasta Krakowa na budowę przystani. Przy budowie pracowaliśmy wszyscy. Mecenasem sekcji został profesor Ojdo Bujwid. Był on właścicielem dobrze prosperującego zakładu szczepień przeciwko wściekliźnie. Mimo sukcesów i pomocy pieniędzy wciąż brakowało. Na regaty do Bydgoszczy nie mogliśmy sobie pozwolić przewieźć łodzie koleją. Niewiele myśląc, chłopcy popłynęli po prostu Wisłą. Błąkali się w ciasnych łodziach trzy doby, nocując w przybrzeżnych krzakach. Przegrali zdecydowanie i jeszcze musieli pod prąd wracać.

Cyt. za: Halina Hanusz, Bartłomiej Korpak, 100 lat Akademickiego Związku Sportowego, Warszawa 2014

Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”

„W Sprawozdaniu z czynności wydziału Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” za czas od 1 grudnia 1882 do 31 grudnia 1883:

Towarzystwo nasze stoi na straży równowagi społeczeństwa, zasadzającej się na harmonii ducha i ciała, a dążąc w czterech głównych kierunkach swego wzniosłego celu, mianowicie w kierunku zdrowotnym, by przysporzyć krajowi jak najwięcej zdrowych i silnych obywateli, w kierunku obronnym, by społeczeństwo nasze liczyło jak najwięcej członków zdolnych hartem ducha i ciała do obrony swego domowego ogniska, w kierunku ekonomicznym, by o ile możności krajowi naszemu utrzymać przy życiu jego obywateli, by nie tracił sił swych przedwczesną śmiercią swych synów, by wielu członków społeczeństwa przedwczesnym charłactwem ducha i ciała nie stało się ciężarem dla kraju, wreszcie w kierunku estetycznym, bacząc na piękno ciała i na układność wszystkich jego ruchów, a tym samym budząc poczucie piękna, dąży Towarzystwo nasze, wprawdzie nader z wolna, ale statecznie do urzeczywistnienia swego wzniosłego celu.

Sprawozdanie z czynności wydziału Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” za czas od 1 grudnia 1882 do 31 grudnia 1883, Lwów 1884, cyt. za: Jan Snopko, Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Galicji 1867–1914, Białystok 1997.

W „Przewodniku Gimnastycznym «Sokół»”:

[…] każde towarzystwo gimnastyczne może przyjąć strój jaki uważa za stosowny i odpowiedni; sądzimy jednak, że wskazaną jest rzeczą aby wszyscy zwolennicy idei sokolej na zewnątrz nie różnili się między sobą. Strój jednolity jest dla osób stojących poza towarzystwem dobitnym dowodem, że chociaż rozrzuceni po całym kraju, wszędzie i zawsze hołdujemy tym jednym zasadom, pracujemy dla wspólnej idei, i że „Sokół” nie zna różnicy stanu lub miejsca.

„Przewodnik Gimnastyczny «Sokół»” 1887, nr 11, s. 87, cyt. za: Jan Snopko, Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Galicji 1867–1914, Białystok 1997.

Korespondent ze Śniatynia w „Przewodniku Gimnastycznym «Sokół»”:

Niedawny zlot sokołów we Lwowie (27–29 czerwca 1903) odbyty, wywarł silne, niezatarte wrażenie, osobliwie na tych, którzy dotąd trzymali się z dala od sokolstwa. Spotęgowały się uczucia patriotyczne i masy całe ludności polskiej zapaliły się do idei sokolej. Towarzystwa sokole zdobywają szeregi nowych zwolenników i ogólną sympatię. Dowodem tego, że zewsząd dochodzą nas wiadomości o zakładaniu nowych gniazd, osobliwie tu, na wschodnich kresach kraju.

„Przewodnik Gimnastyczny «Sokół»”, 1903, nr 8, s. 68. cyt. za: Jan Snopko, Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Galicji 1867–1914, Białystok 1997.

Stanisław Grzegorzewski, prezes gniazda w Borszczowie:

Gniazda sokole rozpowszechniły się po całym kraju, znalazły uznanie i stały się popularnymi jako organizacje patriotyczne polskie. Toteż każdy rozumny Polak, który zbadał i pojął cele towarzystwa i chciałby je popierać – zapisuje się do „Sokoła”. Za tymi oficerami, że tak powiem, wiedzeni przykładem, zapisują się do „Sokoła”. Polacy szeregowcy, ulegając wewnętrznej potrzebie zamanifestowania widomie swoich uczuć polskich. Zapisują się też do „Sokoła” i przyjaciele Polaków z innych narodowości, którzy chcą zaznaczyć przychylność swą dla naszego narodu. W końcu zapisują się i tacy, którzy chcą uchodzić za Polaków, którym wypada przyznawać się do narodowości polskiej, a publicznej sankcji swych oportunistycznych uczuć szukają w „Sokołe”.

[1893–1914]
Stanisław Grzegorzewski, Apostrofa prezesa Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Borszczowie, Lwów 1900, s. 5. cyt. za: Jan Snopko, Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”w Galicji 1867–1914, Białystok 1997.

Edmund Cenar, członek „Sokoła”:

Przejrzyjmy szeregi nasze a spostrzeżemy, że składa się na nie jedna warstwa narodu – zwana błędnie, choć powszechnie, inteligencją. Policzmy, ilu wśród nas znajdziemy rzemieślników, pracowników „nie majstrów” – policzmy ilu wśród nas wieśniaków i małomieszczan – a zobaczymy, jak śmiesznie mała ich liczba.

[1901]
Edmund Cenar, Dlaczego nie postępujemy?, „Przewodnik Gimnastyczny «Sokół»” 1913, nr 2, s. 10. cyt. za: Jan Snopko, Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Galicji 1867–1914, Białystok 1997.

Wawrzyniec Dajczak w apelu do młodzieży wiejskiej, w broszurze agitacyjnej:

[…] zakładajcie gniazda sokole po wsiach, a nie pożałujecie tego, ponieważ w tym waszym „Sokole” spędzicie czas bardzo wesoło i pożytecznie. […] Towarzystwo bardzo szerokie ma cele i wzniosłą wytyczyło sobie działalność. Hartować ciało i hartować ducha, aby Polak nie ugiął się przed żadną potęgą, która by jego narodowi zagrażała, nie splamił się żadną zdradą, żadnym niskim i podłym czynem! Drugim celem polskich sokołów jest zbliżenie wszystkich stanów w imię wielkiej i potężnej myśli: Niepodległości naszej polskiej ziemi…

[1906]
Drużyny Bartoszowe 1908–1914, Lwów 1939, s. 14. cyt. za: Jan Snopko, Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Galicji 1867–1914, Białystok 1997.

Tadeusz Fabiański:

Teatrem była dla Stryjan sala „Sokoła”, gdzie odbywały się występy wędrownych teatrów i miejscowego zespołu amatorskiego. Bodaj czy nie pierwszą sztukę, którą widziałem w „Sokole” byli Zbójcy Schillera w wykonaniu wędrownego teatru Pilarskiego. Amatorzy wystawili raz w „Sokole” rzecz nie byle jaką, bo Wesele Wyspiańskiego. […]

W pewne dni sala „Sokoła” [w Stryju] przemieniała się w salę kinową. Kino i film były wówczas czymś zupełnie nowym, toteż ludzie chodzili do „Sokoła” jak na odpust. Obrazy wychodziły na płótnie szaro, drgały jak w febrze, film co chwila rwał się […] ale nam, stryjskim kinomanom, wydawało się to wszystko szczytem techniki i najwyższym kunsztem gry aktorskiej.

Tadeusz Fabiański, W mieście Horzycy. Wspomnienia ze stryjskiego gimnazjum (1904–1912), BJ, rkps 9881/III, s. 37. cyt. za: Jan Snopko, Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Galicji 1867–1914, Białystok 1997.

Gustaw Pol:

Bieży po gniazdach pytanie czy poprzedni nasz dorobek sokoli ma się złożyć do lamusa, i załatwiwszy się w ten sposób z gimnastyką sokolą, mamy oddać się całkowicie i bez zastrzeżeń nowym hasłom, nowej robocie, tak gorączkowo wprowadzonej pracy wojskowej. […] Znaczne pierwszeństwo, dane chwilowo, pod wpływem przejść politycznych, wychowaniu wojskowemu, odbyło się kosztem ćwiczeń gimnastycznych, które zeszły na drugi i daleki plan.

[Około 1913/1914]
„Przegląd Sokoli” 1914, Nr 4, s. 6. cyt. za: Jan Snopko, Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Galicji 1867–1914, Białystok 1997.

Janusz Nowina w artykule Niepodległość i całokształt prac dla niej:

[…] Organizacji tajnych, o charakterze niepodległościowym, mamy wiele (zacząwszy od organizacji młodzieży, z których każda charakter ten posiada), niekiedy odcieniami zaledwie różniących się, a mimo to zostających do siebie w stosunku walki, wydzierających sobie ludzi, tereny działalności, środki. Jest to zjawisko naturalne w okresie fermentu. Okres ten jednak zakończyć się powinien łączeniem zbyt licznych grup i kół we wspólne organizacje, a następnie porozumienie tych paru naczelnych zrzeszeń. Ważniejsze jednak nawet od form organizacyjnych wydaje nam się przenikanie idei niepodległości we wszystkie dziedziny życia polskiego, co stać się może tylko wtedy, gdy im wszystkim w ruchu niepodległościowym wyznaczymy właściwe stanowisko. Dla objaśnienia myśli naszej – parę przykładów.

Inny charakter ma kółko etyczne, którego zadaniem jest wychować ideał człowieka, inny, gdy powołamy je do wychowania Polaka, gotowego żyć zwycięsko i umierać radośnie dla sprawy niepodległości.

Inny charakter ma praca oświatowa prowadzona pod ogólnoludzkim hasłem podniesienia poziomu kulturalnego warstw ludowych, inny, gdy ożywia ją idea patriotyczna, gdy prowadzona jest w duchu niepodległości. Wtedy nie jest obojętny język wykładu ani narodowość nauczyciela. […]

Idea niepodległości winna być duchem przenikającym i ożywiającym wszystko, co na ziemi polskiej istnieje. Inaczej pojedyncze gałązki przejawów życiowych schnąć muszą lub wykrzywiać się w kierunku zgubnych kompromisów, w kierunku współżycia z przemocą obcą na ziemi własnej, lub czepiać się wspólnego organizmu państwowego państw najezdniczych.

Warszawa, styczeń 1914
Cyt. za: Komitety 1914–1989 dla Niepodległej, wybór i oprac. Katarzyna Przyborska, Warszawa 2014.