W PEERELU
1945–1989Związki młodzieży
Związek Młodzieży Polskiej
Hanna Świda-Ziemba:
Myślę, że o zaangażowaniu się w stalinizm decydowała bardzo duża chęć działania, i – po traumatycznych doświadczeniach wojennych – szalona chęć sukcesu i wzięcia udziału w czymś zbiorowym. A tu oferowano pozór walki i od razu sukces. I było się razem. Jedna z koleżanek powiedziała mi potem: „Zapisałam się do ZMP, bo cała klasa entuzjastycznie organizowała wyjazdy żniwne, a ja byłam zawsze taka zespołowa”.
Hanna Świda-Ziemba, Notatki z życia systemu, w rozmowie z Katarzyną Madoń-Mitzner, „Karta” nr 3/1991.
Krystyna Kisielewska:
A jednak nie wstąpiłam do ZMP. Wezwali mnie przed egzekutywę szkolną na rozmowę. To było właściwie przesłuchanie. Siedziały tam gnoje; nawet młodsi ode mnie. Zaczęli mi zarzucać, że mój ojciec był przed wojną dyrektorem szpitala, że mieliśmy willę na Żoliborzu, że wykorzystywaliśmy klasę robotniczą jako służbę domową, że posłano mnie do szkoły prowadzonej przez Siostry Zmartwychwstanki, a rodzina mojej mamy to obszarnicy. Wszystkie zbrodnie, których dokonałam mając od zera do siedmiu lat. Odpowiadałam coraz bardziej wściekła i upokorzona. Potem kazali mi wyjść, żeby się naradzić. Wreszcie wezwali z powrotem i powiadomili, że mimo wszystko decydują się mnie przyjąć. Wtedy nie wytrzymałam, wyjaśniłam gdzie ich mam i że tam właśnie mogą mnie pocałować i wyszłam, huknąwszy (niegrzecznie) drzwiami.
Pewno teraz nie dostanę się na studia, nawet na taki wydział, gdzie w ogóle nie będzie kandydatów. Trudno. Nie nadaję się do tej organizacji.
9 kwietnia 1949
Krystyna Kisielewska, W normalność, „Karta” nr 13/1994.
Warszawa, dn. 9 maja 1949 r. Ściśle tajne. Egz. nr 4
Do wiceministra Bezpieczeństwa Publicznego gen. Romkowskiego
Biuletyn informacyjny nr 22/49
Dot[yczy] święta 1-go maja
Poniżej zamieszczamy 16 wyc[inków] dokumentów zawierających wyp[owiedzi] w związku z dniem 1-szym maja.
[…]
3. Nr 9733 — Warszawa
…Odpisuję późno, bo chcę Ci coś wspomnieć o uroczystości 1-go maja w Warszawie. Otóż Kochanie, nie wyobrażasz sobie, jak było strasznie „czerwono”. Tłumy, tłumy i jeszcze raz tłumy defilowały po ulicach Warszawy, głównie na Marszałkowskiej, gdzie była trybuna. Nie było organizacji bez czerwonych flag, i to tylko czerwonych, aż naprawdę rozpacz ogarniała na tak straszne widoki. Teraz coś Ci napiszę o naszej szkole, a więc na tym punkcie było jeszcze gorzej. Jest u nas kilkuosobowe tylko koło ZMP. Na pochodzie, [w] którym niestety i ja musiałam iść, wystawili na przód znak ZMP i dziewczęta, które tu należą, z opaskami czerwonymi. Ponieważ nie wszystkie należały i nie wszystkie miały opaski, więc szedł pierwszy cały szereg udekorowany opaskami i po każdej stronie po dwie [dziewczęta] także z opaskami ZMP. Możesz sobie wyobrazić, jakie było oburzenie wśród dziewcząt, które nie należały, tym bardziej że do opasek dodano nam czerwone flagi. Wyglądało to na ogół strasznie, ale niestety nie było na to rady, trzeba było iść i nic nie mówić…
O bliższe informacje odnośnie powyższych wypowiedzi należy zwrócić się do Wydz[iału] VII, Dep[artamentu] II.
Dyrektor II Departamentu MBP
Centralne Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (CA MSWiA),
17/IX/71, t. 3, k. 84–87.
Paweł Sowiński, Kontrola pierwszomajowa, „Karta” nr 25/1998.
Hanna Świda-Ziemba w pamiętniku:
Hanka pracuje w ZMP. Deklamuje wzniosłe słowa, które sama uważa za naiwnie głupie, wytarte, bez prawdy i sensu. Krzyczy o rzeczach, o których wie, że nie istnieją. Cała jej natura buntuje się, czuje się ostatecznie zdeptana, zwyciężona, poniżona. I mówi dalej. Ostateczne upodlenie. Nie można bardziej skrzywdzić człowieka niż zmusić go do robienia rzeczy, dla których czuje pogardę.
Hanna Świda-Ziemba, Notatki z życia systemu, „Karta” nr 3/1991.
Witold Oliwa w pamiętniku:
Miasteczko, w którym obecnie mieszkam, jest podłą dziurą. Rynek wypalili po pijanemu Sowieci, nasi ludzie też zdemolowali niemało. Wojna spaczyła wiele charakterów. Szumowiny wypłynęły na wierzch. Szlag mnie trafia, gdy patrzę na różne łajdactwa, nie czynię jednak nic, by to zmienić. Czuję się obco. Jestem niepotrzebny. Nie mam żadnych przyjaciół.
Nie widzę przed sobą żadnej przyszłości, na studia nie przyjmą, dowiadywałem się. Radzą zapisać się do ZMP. Mam ich w dupie, zniszczyli moje życie.
Wieczorem często mam gorączkę. […]
Tomasz Gleb, Małgorzata Strasz, Inaczej niż w snach, „Karta” nr 10/1993.
Warszawa, dn. 14 maja 1953 r. Ściśle tajne. Egz. nr 3
Do wiceministra Bezpieczeństwa Publicznego Gen. Bryg. Romkowskiego
Biuletyn informacyjny nr 31/53
Dot[yczy] Święta 1 Maja
Na 77.044 dok[umentów] opracowanych przez Wydziały II-gie w kraju za okres od 23 kwietnia do 7 maja 1953 r. napotkano na: 509 wypowiedzi dot[yczące] święta 1 maja, w tym: 63 wypowiedzi pozytywnych, 43 wypowiedzi negatywnych. Poniżej przytaczamy 13 wypowiedzi charakterystycznych
[…]
Wypowiedzi negatywne
6. …W tym dniu uroczystego święta nie odstąpiłam od swoich zasad. Śmiało mieliby prawo nazwać mnie znów reakcjonistką. Przydał się dzień wolny… na pochodzie nie byłam. Cały dzień siedzę w domu. Przed południem, kiedy wszyscy chodzili odświętnie ubrani, ja najspokojniej w świecie zabrałam się do trzepania chodników. Wyobrażasz sobie, jakie to wywarło wrażenie… Miałam mieć jakiś dyżur w Zarządzie Powiatowym ZMP i to od godz. 16.00 do 24.00. Kłóciłam się wczoraj niemożliwie z naszym przewodniczącym ZMP i na zakończenie powiedziałam mu, że kategorycznie oświadczam, że nie przyjdę… Chcę postawić na swoim i żeby się wszyscy razem wściekli, to nie będę miała tego dyżuru… (Poznań) […]
13. …Na pochód nie poszłam nawet popatrzeć, bo Ty wiesz, jak ja lubię takie obchody. Chociaż wartałoby widzieć, ciężkie miliony to wszystko kosztowało. Cuda, powiadam Ci, ale pal ich diabli. Zbyszek nasz z czerwonym krawatem — przewodniczący ZMP, musiał chłopak w balecie występować, szaleństwo. Chwała Bogu, że po wszystkim… (Stalinogród)
p.o. Dyrektora Departamentu II MBP
(–) Taboryski M. ppłk
CA MSWiA, 17/IX/71, t. 3, k. 107–109.
Paweł Sowiński, Kontrola pierwszomajowa, „Karta” nr 25/1998.
Bohdan Cywiński:
Udało mi się dostać do Reytana. To było wtedy, przynajmniej na Mokotowie, najbardziej szanowane liceum i na tle innych szkół warszawskich uchodziło za najmniej upolitycznione. […]
[…] Nacisk ideologiczny oczywiście był, ale nie wywierali go nauczyciele, lecz zetempowcy, bo do ZMP należało się zapisać. Na trzydziestu maturzystów tylko trzech w naszej klasie tam nie należało. Wśród tej trójki byłem ja, ale pamiętam, że bardzo mnie naciskano, mówiono: „Nie dostaniesz się na studia”. Nie bardzo w to wierzyłem, bo byłem bardzo dobrym uczniem, więc to już byłaby duża draka, jednak bałem się. Mimo to się nie zapisałem. Jednocześnie chodziłem przez wszystkie lata licealne do jezuitów na religię, więc byłem podwójnie antykomunistyczny: tak po laicku – poprzez tatę, i kościelnie – przez jezuitów.
W kwestii ZMP odniosłem pierwsze wielkie zwycięstwo. 8 czerwca 1956 zdawałem maturę, a na tydzień przed, w ramach przedpaździernikowych przemian, ZMP zostało rozwiązane. I ci wszyscy koledzy, którzy się zapisali i mówili wcześniej: „No bo musimy się dostać na studia, a ty głupi jesteś, że się nie zapisujesz”, sami wyszli na głupków. Mnie się udało, a na studia dostałem się bezboleśnie. Po co ustępować? […]
Bohdan Cywiński, Odnajdywanie wolności, „Karta” nr 58/2009.